Czuję się jakbym tworzyła Dziennik Pokładowy, na planie jakiegoś odrealnionego filmu z gatunku fiction -fantasy.
Nie to, żebym miała pretensje do siebie za taki stan rzeczy, czyli za swoje niedostosowanie do coraz nowszych wersji. Rozumiem też, że tak zwany postęp może nie uwzględniać braku umiejętności technicznych u starszych pań, ale jednak to nie powinno być tak skomplikowane.
Żeby jednak nie było, że postępu nie robię wcale, to po kilku dniach spróbowałam wkleić zdjęcie w klimacie słoneczno-wiosenno-radosnym, i udało się! 🙂
Ktoś mógłby być ciekawy, skoro lubię niebieski i biały, to skąd te pomarańczowe ściany? ( Usłyszałam kiedyś, że nie wszyscy gustują w kolorze pomarańczowym na ścianie.)
Ale ja pozostałe kolory też lubię, chociaż jedne bardziej, a drugie mniej.