Próbując kreować swoje artystyczne wizje, nie zawsze mam możliwość puszczania fantazji na tak długiej
smyczy rzeczywistości, abym nie czuła, że mnie ogranicza, ale skoro nie zawsze da się przekraczać różne utrudnienia zalegające jak kłody na drodze kreacji, to staram się używać to, co mam, według złotej zasady, którą w swej pracy, stosuje z powodzeniem, pewna amerykańska dezajnerką wnętrz, a mianowicie jej podstawowym mottem jest sensowna i praktyczna porada : użyj co masz.
Dzisiaj przez chwilę, oświetlenie dnia było wystarczające, aby zapozować do kilku epokowych fotek, z jedną z bluzek od Reves w roli głównej, oraz z użyciem mojego wielozadaniowego kapelusza, który potrafi przeistaczać się, w zależności od mojego stroju i nastroju, a to w kapelusz przeciwsłoneczny, gdy idę w nim po prostu na spacer, a to w zielono-różany kapelusz mojej prababki, a także odkryłam już jakiś czas temu, że jak na prawdziwy artystyczny rekwizyt przystało, ten kapelusz może przeistaczać się również w przedmiot odpowiedni dla damskiego alter-ego Indiany Jonesa, co nie wykluczone, że też uda mi się kiedyś kostiumowo sportretować.
🙂
bluzka: Reves
kapelusz: projekt i wykonanie moje.
pasek: projekt i wykonanie moje.
spódnica: elinette