Mam tu na myśli zapachy, które mi się podobają.
Nie będę się rozpisywać o tym, co trudno opowiedzieć słowami, chociaż znawcom udaje się opowiadać o zapachu w taki sposób, że chciałoby się od razu go poczuć, ale niestety nie jest to możliwe, chociaż zastanawia mnie, jak to jest, że w wieku tak zaawansowanej technologii, która umożliwia oglądanie obrazu w kolorach, i słyszenie dźwięku, ciągle nie ma sposobu na przekazywanie efektów zapachowych.
No chyba, że o czymś nie wiem?
🙂
Na szczęście dla mnie moja ulubiona Perfumeria Tiger and Bear,* na którą natrafiłam jakiś czas temu, będąc na spacerze w centrum miasta, jest niedaleko miejsca gdzie mieszkam, i większość moich eterycznych ulubieńców właśnie stamtąd pochodzi.
Biały, elegancki klasyk: od Creed ‘Love in White‘*.
Pierwszym zapachem od Creed był ‘Spring Flower’*, który dostałam jakiś czas temu w urodzinowym prezencie, i odtąd podążam za zapachami tej marki.
Uzbierałam sobie przez kilka lat sporą kolekcję 🙂
Podoba mi się również seria zapachów, dedykowanych na różne pory dnia, od Alex Simone*, począwszy od porannej mgiełki na orzeźwiająco radosne rozpoczęcie dnia, aż po romantyczny i wieczorowy L’incitation,* który wieńczy wieczorną porę. Ten wybrałam dla siebie.
A całą serię pomogła mi odkryć bardzo miła Pani z w/w Perfumerii.*
To jeszcze nie wszyscy moi ulubieńcy zapachowi, o pozostałych napiszę następnym razem, a więc do zobaczeia. 🙂
*Niesponsorowane.