W młodości podróżowałam w konwencjonalny sposób, ale odkąd odkryłam, że istnieje dogodniejsza dla mnie metoda przemieszczania się, wybrałam podróżowanie w przestrzeni kreacji.
Nie potrzebuję wtedy papierologii, która, jako twór w moim odczuciu nienaturalny, zawsze odbierała mi sporo radości z podróżowania, w organicznym świecie rzeczywistym.
Podróżując w wyobraźni, w ten jakże komfortowy i z wielu względów atrakcyjny sposób, nie potrzebuję również zbędnego balastu bagaży, którego ciężar przypomina, że będąc gdziekolwiek, nie jesteśmy ‘u siebie’.
Wiedzą o tym najbardziej zaprawieni podróżnicy, którzy, o ile to możliwe, podróżują bez bagaży, zakupując na miejscu to, co jest im w danej chwili potrzebne. Wiedzą oni również, jak nie wyglądać,’ jak turysta’, o ile nie chcą tak wyglądać.
Nie wykluczone, że kiedyś jeszcze wybiorę się w jakiś ciekawy rekonesans w świecie rzeczywistym, ale pod warunkiem, że nie będę musiała zawracać sobie głowy tą całą papierologią, o której wspomniałam wyżej, a wszystkie pozostałe okoliczności podróży szczęśliwie zbiegną się razem, no i dopisze pogoda.
(Obrazek z kreatywną lokomotywą i zegarem to prezent sprzed wielu lat.).