Kiedyś wsiadałam do autobusu, jak się okazało, nie tymi drzwiami, co’ trzeba’, i kierowca skwitował to słowami: – A pani to chciałaby inaczej, na co ja odpowiedziałam; że ja zawsze chciałam inaczej.
To chcenie inaczej, było odkąd pamiętam, imperatywem, którym kieruję się w różnych dziedzinach życia.
Ostatnio na przykład w kwestii założenia konta na Instagramie.
Nie rozumiem dlaczego, ale co chwilę słyszę: ‘Musisz mieć konto na instagramie!’. ‘Załóż w końcu to konto już!’
A ja tłumaczę, że nie wiem, jak to funkcjonuje, ( przeczuwam znowu techniczne zagwozdki), i w ogóle muszę mieć jakiś przygotowany kontent. A wtedy pada kontra: to tak nie działa, najpierw załóż konto, a potem zbieraj kontent’.
Jestem dociskana, naciskana i przyciskana, ale trochę się obawiam, że mogłabym poczuć się znowu jak w szkole, czyli jak oceniana nastolatka, bo podobno liczy się punktacja, i klikanie; jak sama nie klikniesz, to również nie będziesz kliknięta, a przy tym, jak słyszałam, równie ważne jest kto klika.
No nie wiem..
Jeszcze się zastanawiam, a póki co, mam swój skromny (re)kreacyjny kącik tutaj.
ps.
Na zdjęciu powyżej : róże o pięknym kolorze. Mąż przypuszczał, że mi się spodobają, no i się nie mylił. 🙂